Właśnie wróciłem ze spotkania krakowskiej grupy .net. I mam powody do mruczenia (z zadowolenia). Przypomniały mi się trochę czasy konwentów RPG, o których mój zacny kompan Michał Mochocki pisał, że tak naprawdę nie chodzi o tematy, prelekcje i granie, a raczej o spotkanie ludzi dzielących z nami wspólną pasję. Choć spotkania grupy programistów są o wiele mniej serdeczne i żywiołowe niż zjazdy samozwańczych Sarmatów, krasnoludów czy wampirów, łączy je jedno – pasja.
Dzisiejsze spotkanie było specjalne – gościliśmy dwóch popularnych showmanów – Carla Franklina (prowadzącego podcast .NET Rocks) i Tima Huckaby, którzy wnieśli sporo amerykańskiego luzu do poważnej sali konferencyjnej Comarchu. Jak dla mnie – strzał w dziesiątkę. Niezależnie od tematów (obracających się głównie wokół I/O oraz WPFa), największą zaletą gości był prawdziwy entuzjazm, z jakim opowiadali o programowaniu. Autentyczne “coding4fun“. Dla mnie fun był podwójny – podczas sesji udało mi się wygrać trochę softu oraz całkiem porządną kamerkę USB Microsoftu – parę dni wcześniej rozważałem zakup podobnej dla jakiegoś domowego hackowania :-). Żałuję trochę, że nie wykorzystałem możliwości pogadania z Carlem i Timem po spotkaniu… Wiele z przedstawionych przez nich ciekawostek dobrze komponowało się z moimi domowymi projektami (surface/multipoint, wiimote, niedługo może roomba i MIDI)…
Note to self: następny punkt doświadczenia przeznaczyć na podniesienie social skilla.

Swoją drogą to ciekawe jak MS zjednuje sobie tubylców z całego świata, na szczęście nie tylko świecidełkami. Steve Ballmer podskakujący na scenie dobitnie to ilustruje. Tę firmę naprawdę można lubić. Czuć w niej wciąż odradzającą się pasję, autentyczną chęć zmiany świata na lepsze i świadomość realności tego celu. Tablet PC, UMPC, Surface, Media Center, Home Server, Xbox Live (IMHO chyba najprostszy w obsłudze wideotelefon dla babci), Mesh… Nawet jeśli czasem chybione i niedoskonałe, z pewnością mają/miały potencjał na polepszenie jakości życia wielu ludzi. Przedsięwzięcia Google czy Apple wyglądają często przy tym jak czysty, wyrafinowany, i – niestety – nudny w gruncie rzeczy biznes.