Sieciowe porządki, część 2: energooszczędny serwer

Jako geek mam wiele zboczeń, ale szczególnie cenię sobie to dotyczące ekologii, od czasów kiedy pacholęciem będąc poznawałem Bieszczady. Co prawda nie byłem harcerzem ani innym zorganizowanym skautem, ale dzięki odpowiedniej opiece i zachęcie udało mi się w czynie społecznym posadzić kilkaset drzew i wynieść z lasu podobną ilość porzuconych butelek.

Dlatego z ciężkim sercem słuchałem nieraz nocnego warczenia mojego komputera, który zużywał wiadro prądu, mimo że był obciążony zaledwie w kilku procentach podczas ściągania różnych… triali, dem i freeware’ów.

Rozwiązanie problemu zbiegło się w czasie z moją zabawą Home Serverem, choć nie od razu było ono wygodne. Przez pewien czas mój Windows Home Server działał jako maszyna wirtualna pod MS Virtual Serverem (zwykły MS Virtual PC nie obsługiwał dużych dysków). Był to podpięty przez USB 1-terabajtowy dysk WD Green Power (z tego co pamiętam, ciągnie on ok. 8 watów zamiast tradycyjnych(?) 10). Dzięki temu mój WHS – nieświadomy niczego – działał czasem “wewnątrz” netbooka, a czasem w ramach (w RAMie?) mojego desktopa. Owe 8W to jak dotąd mój rekord, w praktyce jednak rozwiązanie to było niedoskonałe, głównie za sprawą niskiego transferu i zabawy z wirtualnymi kartami sieciowymi (może uda mi się kiedyś napisać o tym więcej).

Aktualnie mój Chomik (WHS) działa bezpośrednio zainstalowany na wspomnianym netbooku i póki co jestem z tego rozwiązania zajebardzo dumny.

P1210738P1210743 P1210750 P1210764

Składniki:

  • netbook asus eee 900A, cena ok. 150-180 USD za refurbished. Free shipping w USA, opłaca się zwłaszcza kiedy trafi się darmowy przemyt ;-)
  • dysk 1TB Western Digital Green Power, ok 70-100 USD (300 PLN)
  • adapter mini-pci to SATA, opcjonalny bo można lutować SATA bezpośrednio do płyty ale adapter to dobry kompromis dla takich jak ja lutników. Bodajże 8 USD z przesyłką listem z Hong Kongu do Polski.
  • kabel+śledź eSATA do rozbiórki i lutowania, ok. 8 USD (25 PLN)
  • obudowa na dysk 3,5” USB+eSATA, ok. 30 USD (100 PLN). Częściowo opcjonalna, ważniejszy jest sam zasilacz 5V+12V.

W sumie ok. 300 USD, ale można taniej, zwłaszcza gdy niektóre części zalegają nam w szafie. Niestety po dodaniu kosztu licencji WHS (ok 100 USD) sprawa jest mniej fajna ale za to mamy bardzo energooszczędny serwer z MONITOREM (9”) i kul touchpadem multi-touch ;-), a w niektórych przypadkach także z bateryjnym podtrzymywaniem zasilania.
Co więcej system WHS wcale nie jest niezbędny, 80% jego funkcjonalności (torrent i NAS) można zrobić za darmo na Win XP czy innym Linuksie. Pozostałe 20% również, o ile kilka nieprzespanych nocy mamy też “za darmo”. Co osobiście uważam za bardzo kuszące, po tym jak WHS zawiódł mnie kilkakrotnie. Serwer przy normalnym użyciu nie przekracza 20 watów. Sam dysk zabiera 8,3 wata a monitor sporo poniżej 1.

Uwagi i nabyte doświadczenia:

  • podobno można zainstalować działający system Windows 2003 Server (czyli pewnie i WHS) tak, aby bootować z niego przez USB. Jednak SATA działa sporo szybciej i nie wymaga software’owego hackowania. A hackowanie hardware’owe jest jak wiadomo bardziej macho.
  • podłączenie SATA do płyty głównej lub do adaptera można zrobić prawie na ślepo (tzn. kolejność trzeba zachować, ale trudno czasem zgadnąć z której strony jest pin nr 1: http://pinouts.ru/HD/serialATA_pinout.shtml). Jest to 7 kabelków które jeśli się je podepnie odwrotnie, nic nie zrobią złego tylko nam nie wykryje dysku. Sprawdziłem, po przelutowniu w drugą stronę zadziałało. Oczywiście zasilanie to inna bajka ale tego nie hackowałem.
  • w przypadku mojego asusa – aby wykrył dysk SATA konieczne było zaktualizowanie BIOSu, bardzo proste (plik ROM na pendrive, boot).
  • z oczywistych względów warto podpiąć kablowy Ethernet zamiast WiFi (z drugiej strony wbudowane WiFi pozwala nam na zamurowanie serwera w ścianie lub pod wanną. Ale o tym zboczeniu innym razem).
  • Windows Home Server z powodzeniam działa jako zwykły domowy PC, z monitorem, kamerką USB, Youtubem, Winampem i Skypem.
  • W moim przypadku jest to zawsze włączony kuchenny skajpofon…
  • …oraz aktywowana ruchem zdalna kamera stojąca na straży lodówki – http://highlightcam.com/ ).
  • VNC to bardzo dobry zdalny dostęp do MONITORA serwera (zamiast osobnej sesji terminalowej). Można żonie rozłączyć skajpa. Aktualnie używam RealVNC bo jest częścią świetnego multi-instalatora http://ninite.com/
  • RealVNC choć instaluje się jako serwis w Windowsie, to nie dodaje siebie do wyjątków firewalla, trzeba to zrobić ręcznie (port 5900).
  • Zamiast dysku 3,5” bardzo warto rozważyć dysk 2,5”. Z moich kilkumiesięcznych doświadczeń wynika, że 500GB na spory czas wystarczy, później można uzbierać na drugi taki sam. Do SATA podpięty oczywiście bedzie tylko jeden, ale oba mogą ciągnąć prąd z USB, eliminując dodatkowy zasilacz 5V+12V…
  • albowiem eliminacja zasilacza dysku sprawia, że bateria w netbooku zadziała jak UPS, więc mamy serwer z prawdziwego zdarzenia, który się prędzej zahibernuje niż da zabić. To jest aktualnie mój drugi priorytet na liście ToDo.
  • dodatkowe dyski na USB mogą być 3,5-calowe, energożerne i bez UPSa, zwłaszcza gdy
    • potrafią/pozwalają się wyłączać podczas bezczynności
    • ewentualny zanik zasilania nie jest dla nich dużym problemem (przeważnie i tak są w spoczynku lub co najwyżej są odczytywane a nie zapisywane)
  • mój task numero uno to zainstalowanie TrueCrypta i zaszyfrowanie całego WHSa tak, jak to miało miejsce gdy Chomik był wirtualną maszyną w pliku .VHD
  • …niestety będzie to wymagało ode mnie (a przynajmniej będzie zalecało) lockowania konsoli, co jest niefajne w przypadku kuchennego komputera z kiepską/chowaną klawiaturą. Może czytnik odcisku palca załatwi sprawę, albo logowanie rozpoznawaniem twarzy przez kamerkę lub na podstawie bliskości telefonu z Bluetoothem. Niestety^2 wszystkie te rozwiązania podnoszą trochę zużycie energii.

Na koniec uwaga na temat niezawodności takiego zastosowania. Nie jest ono najwyższe, zwłaszcza w zasięgu dzieci które lubią kabelki; warto od razu pomyśleć o zamkniętej i unieruchomionej obudowie lub o innym zabezpieczeniu naszego zestawu. Z chwilą podpięcia do ethernetu nasz netbook przestaje być mobilny i musimy się z tym pogodzić. Darujmy sobie próby przestawiania, ustawiania, ciągłego rekonfigurowania. Wiem, bo dostałem nauczkę która nieomal kosztowała mnie dysk twardy i trochę danych. Najlepiej zamurować całość w ścianie. To jest mój trzeci task na liście ToDo :-)

Advertisement

Author: Ekus

I’m a programmer and a computer geek, living in Poland and USA.

One thought on “Sieciowe porządki, część 2: energooszczędny serwer”

  1. Planuję podłączyć 500GB dysk 2,5″, większość nowych przenośnych dysków USB ma w środku dysk SATA, ale trzeba uważać na takie wynalazki jak tani dysk S2 Samsunga: http://www.everythingusb.com/samsung-s2-portable-hard-drive-16908.html
    Chciałem kupić dysk przenośny i whackować do niego wtyczkę SATA lub przynajmniej zachować obudowę na przyszłość (cena dysku przenośnego jest niższa niż gołego dysku i osobnej obudowy USB) ale wolę nie ryzykować skoro pojawiają się takie “natywne” dyski USB.

Comments are closed.

%d bloggers like this: