The safest password

Today at work I was forced to change my silly, complicated Windows password: Pas$w0rdX to Pas$w0rdY.
That’s it. I changed one letter and called it a day. And not just any letter. The last letter. And I changed it in the least relevant way. I incremented it by a single bit. Looking at binary representation, this is my password before and after the change:

010100000110000101110011001001000111011100110000011100100110010001011000
010100000110000101110011001001000111011100110000011100100110010001011001

Looks like my network administrator hopes that in case my old password was about to be compromised by a hacker (for example by using the simplest method possible – trying all possible combinations one after another), he/she won’t be able to hack it now. Phew, disaster averted.

This ridiculous waste of time led me to idea: in order to make the hacking as difficult as possible, I will switch to

The Ultimate Safest Password

Of course I could make it idiotically long, but where is the fun in that? Instead, I will use the strongest password that fits in the minimum length, lets say 8 characters.

Looking at the binary representation of my previous and current password, the solution presents itself very easily:
If somebody tries to iterate all possible values, they will (obviously) start from 0 and increment it over and over. Thus, the binary form of the very last password to hack is…
1111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111

This password is guaranteed to be the most difficult 8-letter password to break using the most sophisticated KISS algorithm known to man (exactly 264 = 1.84467441 × 1019 iterations, as opposed to 5.7920372 × 1018 for the old password limited to 8 characters). That’s mind-bogglingly 3.18 times more secure (requires 3.18 x longer time to hack using very brute force).

But wait, there’s more!

Translating to decimal, it’s series of 8 bytes with value 255 (binary 11111111) each.
And now, the ultimatest safety haxx0r. Please turn on the NumLock key on your keyboard, and check the character that the code 255 produces:

First, you need to open Notepad and press and hold Left Alt, and then use the numeric keypad to type the character code. Tablet and Apple users should not apply, they don’t know what a numpad (nor a password) is:

Apple keyboard without numpad
The location of the new, magical Numeric Pad on the current Apple keyboard

Still holding that Alt key? Type 255 on the numeric keypad (while nothing happens) and… release the Alt key.

That’s it! Did you miss it? You just typed it! Code 255 produces an invisible space character!
Now, type it 7 more times.

invisible password in notepad
invisible password in notepad

Now, you can even save it on pendrive or print it and tape it to your desk. Your ultimate password is invisible and secure!

Advertisement

Automatyczne auta

Jakąś ironią jest, że coś co określamy mianem “auta” czy “samochodu” nie potrafi samo jeździć (podobnie jest z samolotem, ale to raczej kwestia formy w języku polskim, w przeciwieństwie do międzynarodowego określenia automobilu).

Ostatnio wpadłem na artykuł o kolejnych postępach w pracy nad nauczeniem aut samodzielności: Audi widmo nabiera kolorów.

Artykuł, czy raczej sam fakt, niezbyt odkrywczy, ale ciekawy. Niestety komentarze tradycyjnie są bardzo… kolorowe.
Choć sprowadzają się do tego, że przeterminowany GPS wpędzi te auta do stawu. Załatwione, nic nie zastąpi człowieka. Wpisujcie miasta!

Aż ziewać by się chciało, gdyby nie ilość i powszechność tak krótkowzrocznych komentarzy. Dla mnie perspektywa robotyzacji jest oczywistością tak oczywistą jak to, że lód w słońcu topnieje a dysk twardy jest zawsze za mały. Skąd się zatem biorą forumowi nay-sayers, w dodatku w każdym temacie i w dużych ilościach?

Czy to jest nasza polska cecha? Chrześcijańska? Zachodnia? Czegoś nie było w Biblii, konstytucji ojców-założycieli, lub w tradycji naszych własnych ojców, więc to nie istnieje i nie zaistnieje? Oczywiście używamy komórek, internetu, jakiś komputer na końcu świata przysyła nam sms-a przypominającego o wydarzeniu z google calendar, ale to przecież nie znaczy że postęp galopuje na naszych oczach..? Po prostu to pojawiło się nagle samo z siebie i już tak zostało. A wcześniejsze telefony, radia, pagery, telefony satelitarne – one też były chorymi pomysłami przez cały okres developmentu, testów i uczenia się na błędach?

Dlaczego nasz dziadek który powiedziałby swoim kolegom w podstawówce że jego wnuki będą mogły nie tylko za darmo czytać gazety z całego świata w sekundę po ich opublikowaniu, ale będą też mogły w każdej chwili napisać i opublikować swoje artykuły, zdjęcia, przemyślenia, i udostępnić je jednym gestem miliardom ludzi – dlaczego ten dziadek byłby przez kumpli wyśmiany lub oblany dla jaj atramentem?

(a propos miliardów – zastanawiam się kim jest ta druga – oprócz mnie – osoba, która wg statystyk codziennie czyta mojego bloga?)

Jest wiele tematów, dla mnie oczywistych, a które ku mojemu zdumieniu nie są oczywiste dla mojego otoczenia (niekoniecznie najbliższego, ale generalnie z tej planety):
Globalizacja, unifikacja i drastyczna redukcja ilości języków którymi porozumiewać się będą nasze pra-prawnuki (przy zachowaniu dużej liczby środowiskowych slangów, jednak wewnątrz wspólnej całości), powszechne modyfikacje genetyczne, klonowanie i projektowanie “sztucznego” życia, kontrola klimatu, eliminacja (czy też “zużycie się”) zarówno wszelkich religii jak i wojen, sztuczna inteligencja mądrzejsza od człowieka (i która go zastąpi w toku przewrotnie konsekwentnej ewolucji), są dla mnie tak samo nieuniknione (a dla wielu tak samo niedorzeczne) jak utrata przez Google dominującej pozycji na rynku wyszukiwarek.
Wake up, people! Czy nikt nie widzi ciągłości naszego rozwoju i – nade wszystko – jego kształtu i tendencji?

Uff, udało się wypocić kolejny wpis w tym półroczu. Zawsze lubiłem czerwiec.

Clipboard image support in Silverlight

Clipboard text support is an obvious feature for silverlight, but clipboard image support could be silverlight’s “killer feature”, and help developers choose it over Air, Flash or javascript.

This post is too long for twitter, and is the first of hopefully many posts in English on my blog. I think I will be migrating to English when writing technical posts.

Just a quick realization that I used to comment at http://www.ningzhang.org/2009/11/18/silverlight-clipboard-api/#comment-27073
Thought it may be interesting to share with all 4 of my readers ;-)

Clipboard text support is an obvious feature for silverlight, but clipboard image support could be silverlight’s “killer feature”, and help developers choose it over Air, Flash or javascript.

Simple copy/paste of screenshots, emoticons, photos would revolutionize many websites like flickr, myspace, and forums. Developers would promote silverlight popularity if only to use it for this single feature, similar to using invisible flash for “multiple file upload” feature.

Since webcam support is added in SL 4, this is the next obvious step (the user can point the webcam at the screen to “copy/paste” a screenshot, but is this user friendly?)

All the hoops that users have to go through today just to post an image on the web are some bad joke. I can fax my screenshots faster than I can put them on the web, how crazy is that?
I am sure Google realizes this and will provide a better way in Chrome, as this is one of the “must-get-rid-of” gaps between desktop and web apps, but it would be good for Microsoft to innovate when they have a chance instead of playing catch-up.

Pocket PC lepszy od telewizora

Nie oglądam telewizji. Głównie dla zasady, ale brak tunera TV w monitorze i w projektorze też mi tego nie ułatwia. Filmy oglądam zwykle na pececie, a w ciągu ostatniego roku zacząłem regularnie oglądać tzw. TV series – głównie amerykańskie seriale typu Southpark czy Friends, ale także np. świetny “teleturniej” komików – “Whose line is it, anyway?“. Przeważnie oglądamy je z Anią na projektorze w sypialni, ale czasem zasiedzę się przy komputerze i jestem parę odcinków w plecy. Możliwe że właśnie dlatego coraz częściej “nadrabiam”, oglądając odcinki na 3,5 calowym ekranie Pocket PC. W obecnym modelu mam ekran VGA, czyli 4 razy dokładniejszy niż standardowy 320×240 pikseli, i idealnie nadający się do większości DivIksów, bez konwertowania. Skopiowanie filmu z komputera zajmuje parę minut podczas śniadania, a karta SD 2GB (55 zł w apollo.pl) pomieści w razie potrzeby nawet kilka pełnometrażowych filmów (jej 4-gigowa poprzedniczka A-Data trochę się …połamała i po sklejeniu robi za pendrive’a). Te detale są według mnie bardzo istotne – gdybym miał oglądać filmy na iPodzie lub innym ćwierć-VGA wynalazku, z konwertowaniem na egzotyczne formaty, pewnie dałbym sobie spokój. W drodze do pracy tramwajem oglądam zwykle pół odcinka, następnie 8-godzinna przerwa na reklamy, a druga połowa w drodze powrotnej. Dzięki temu po pracy mogę spędzić więcej quality time z moją prawdziwą miłością. No i oczywiście z rodziną ;-).

Synchronizacja

Dość często potrzebuję coś zsynchronizować pomiędzy komputerem w pracy, w domu i palmtopem. Przeważnie jest to lista zakładek w Firefoksie, jakiś plik ToDo.txt albo archiwum GG. Niestety mam z tym ciągłe trudności. Dlatego sukcesywnie przenoszę się w tryb online – gmail zamiast the bata, ten sam gmail do notatek zamiast pliku txt, del.icio.us zamiast zakładek… Wciąż jednak czegoś brakuje i to coś chcę zrobić sam. Myślę o prywatnym serwerze “drobiazgów” – kontaktów, plików, zawartości windowsowego schowka – z interfejsem web do przeglądania/edycji danych oraz z webserwisami i innymi interfejsami do peceta i pocketa. Opiszę szczegóły jak coś z tego wyjdzie.